Po dziejszym mocnym doświadczeniu gdy można było się znów przekonać jakim fałszem jest świat kreowany przez PO, bycie w permanentnym stanie załgania i wyparcia rzeczywistości mam świadomość, że to musi emanować na otoczenie. Popierający tę koterię, tracą punkt odniesienia i system ich wartości ulega stopniowej degradacji.
Przypominam swoje, pisane lat temu sześć dywagacje...
W związku z przyczyną zawartą w wątku "Paradox Cyrusa", chcąc nie chcąc wylądowałem w naszym przepastnym ogrodzie, w rejonie gdzie bywam rzadko. Żona dała mi prawo wyboru zakresu robot polowych. NB, prace te miał wykonywać fachowiec ogrodnik, który jednak 'wybrał wolność', co mnie dziwi bo prace mógł mieć stałą, regularną znaczy się. Dziwi tym bardziej, że jest Madziarem z Siedmiogrodu i liczyłem na nić sympatii. Nie wiem, może poczuł sie urażony gdy próbowałem wymóc na nim poczucie bycia Madziarem, jednak on wolał czuć sie Rumunem (?) nosząc madziarskie nazwisko...
Efektem jest nie pojawienie sie Olimpiu w naszym ogrodzie ale nie o tem.
Owóż jako powiedziałem, mając wolny wybór rozeznałem się w zakresie i zdecydowałem wydać walkę powojowi, który zaczął sobie śmiało poczynać.
Powój, jest rośliną na pierwszy rzut oka nawet ładną. Posiada kształtne liście i nawet ładne kwiaty w formie lejka. Kwiaty są delikatne, w kolorze śnieżno białym. Pono mogą bywać różowe.
Ogólne wrażenie, jakie sprawia powój to estetyczna roślina, która może cieszyć oko.
Oko, dodam każdego nierozeznanego z czym tak naprawde ma do czynienia. Powój okazuje się bowiem wcale groźnym i bezwzględnym chwastem. Chwastem specyficznym.
Jego najwiekszą bronią jest jego odporność to raz ale to co pozwala mu sie rozwijać to jego łodyga. Łodyga jest piekielnie mocna, giętka wydawać by sie mogło, że bezwładna ale to tylko pozór. Miałem wrażenie, ze usuwam poskrecane druty telefoniczne.
Łodygi te wypuszczają niezliczoną ilosc liści, które dążac ku światłu słonecznemu bezwzględnie okrywają swoją ofiarę, najczęściej krzewy bo one zapewniają dostęp do światła. Moga to być również niewysokie drzewka. Powłoka utworzona z liści powoja jest tak szczelna, że zamyka dostęp światła swej ofierze, która już od tej pory służy tylko jako 'kręgosłup' umierąjacy, usychający stelaż. Co jest charakterystyczne to powój nie odcina 'ofiary' od korzenia bo sam może miec swoj system korzenny w pewnym oddaleniu a mimo tego 'ofierze' nawet dostęp do wody poprzez korzenie nie gwarantuje jej egzystencji.
Jak nie trudno sie domyślić, moje skojarzenie odrazu tyczyło sytuacji w Polsce.
Bo oto, mamy sobie roślinę, która niby to ot, po prostu chce sie wesprzeć na większym jakim jest dajmy na to krzew, 'połaczona' ze swoja oddalona centrala pozoruje jedność z krzakiem. Zauważyłem, że powój wije sie zawsze w lewą stronę choć dla postronnego obserwatora daje złudzenie wicia się w prawo... Inne powojowaterosliny wiją się w prawo.
Kolejną obserwacja to dodatkowy rodzaj spustoszenia poczynionego na ofierze. Odpowiednio długo zadomowiony powój oplatając młode łodygi ofiary, jesli posiada ona mlode pędy potrafi je trwale odkształcić w ten sposob, ze po wyrwaniu chwasta, lodygi krzaka maja 'falisty' kształt.
Jeśli moje krzewy przeżyją i z wiosną wypuszczą swe liście to łodygi będą jednak lekko zdeformowane.
Postanowiłem dodatkowo zgłębić wiedzę o tym chwaście i wyczytałem, że nasiona tej byliny zawierają kwas lizergowy, którego amidy to LSD...
Moja konkluzja:
PO wuj Polsce taki chwast?
_________________
CYRUS (Dubrovcanin) Sierpień, 2011
Przypominam swoje, pisane lat temu sześć dywagacje...
W związku z przyczyną zawartą w wątku "Paradox Cyrusa", chcąc nie chcąc wylądowałem w naszym przepastnym ogrodzie, w rejonie gdzie bywam rzadko. Żona dała mi prawo wyboru zakresu robot polowych. NB, prace te miał wykonywać fachowiec ogrodnik, który jednak 'wybrał wolność', co mnie dziwi bo prace mógł mieć stałą, regularną znaczy się. Dziwi tym bardziej, że jest Madziarem z Siedmiogrodu i liczyłem na nić sympatii. Nie wiem, może poczuł sie urażony gdy próbowałem wymóc na nim poczucie bycia Madziarem, jednak on wolał czuć sie Rumunem (?) nosząc madziarskie nazwisko...
Efektem jest nie pojawienie sie Olimpiu w naszym ogrodzie ale nie o tem.
Owóż jako powiedziałem, mając wolny wybór rozeznałem się w zakresie i zdecydowałem wydać walkę powojowi, który zaczął sobie śmiało poczynać.
Powój, jest rośliną na pierwszy rzut oka nawet ładną. Posiada kształtne liście i nawet ładne kwiaty w formie lejka. Kwiaty są delikatne, w kolorze śnieżno białym. Pono mogą bywać różowe.
Ogólne wrażenie, jakie sprawia powój to estetyczna roślina, która może cieszyć oko.
Oko, dodam każdego nierozeznanego z czym tak naprawde ma do czynienia. Powój okazuje się bowiem wcale groźnym i bezwzględnym chwastem. Chwastem specyficznym.
Jego najwiekszą bronią jest jego odporność to raz ale to co pozwala mu sie rozwijać to jego łodyga. Łodyga jest piekielnie mocna, giętka wydawać by sie mogło, że bezwładna ale to tylko pozór. Miałem wrażenie, ze usuwam poskrecane druty telefoniczne.
Łodygi te wypuszczają niezliczoną ilosc liści, które dążac ku światłu słonecznemu bezwzględnie okrywają swoją ofiarę, najczęściej krzewy bo one zapewniają dostęp do światła. Moga to być również niewysokie drzewka. Powłoka utworzona z liści powoja jest tak szczelna, że zamyka dostęp światła swej ofierze, która już od tej pory służy tylko jako 'kręgosłup' umierąjacy, usychający stelaż. Co jest charakterystyczne to powój nie odcina 'ofiary' od korzenia bo sam może miec swoj system korzenny w pewnym oddaleniu a mimo tego 'ofierze' nawet dostęp do wody poprzez korzenie nie gwarantuje jej egzystencji.
Jak nie trudno sie domyślić, moje skojarzenie odrazu tyczyło sytuacji w Polsce.
Bo oto, mamy sobie roślinę, która niby to ot, po prostu chce sie wesprzeć na większym jakim jest dajmy na to krzew, 'połaczona' ze swoja oddalona centrala pozoruje jedność z krzakiem. Zauważyłem, że powój wije sie zawsze w lewą stronę choć dla postronnego obserwatora daje złudzenie wicia się w prawo... Inne powojowaterosliny wiją się w prawo.
Kolejną obserwacja to dodatkowy rodzaj spustoszenia poczynionego na ofierze. Odpowiednio długo zadomowiony powój oplatając młode łodygi ofiary, jesli posiada ona mlode pędy potrafi je trwale odkształcić w ten sposob, ze po wyrwaniu chwasta, lodygi krzaka maja 'falisty' kształt.
Jeśli moje krzewy przeżyją i z wiosną wypuszczą swe liście to łodygi będą jednak lekko zdeformowane.
Postanowiłem dodatkowo zgłębić wiedzę o tym chwaście i wyczytałem, że nasiona tej byliny zawierają kwas lizergowy, którego amidy to LSD...
Moja konkluzja:
PO wuj Polsce taki chwast?
_________________
CYRUS (Dubrovcanin) Sierpień, 2011
Comments
Post a Comment