Skip to main content

Linia zdrady...

 Ujawnione plany 'obrony półPolski' na linii Wisły, ukazały przerażającą prawdę o zaprzańcach. I chyba wszelkie słowa już są zbędne. Chyba nie ma takiego drugiego państwa, które miałoby opracowaną tak przeraźliwie określoną strategię obronną, której pierwszym aktem ewentualnego konfliktu zbrojnego, jest oddanie połowy terytorium okupantowi bez walki...

Choćby nie wiem jak byłoby nierzeczywiste bo przecież Polska członkiem NATO i UE - to nie ulegajmy przekonaniu, że wszelkie mechanizmy mające na celu przyjście Polsce z odsieczą uruchomiona zostałyby natychmiastowo. Mając przykład Ukrainy, bądź co bądź państwa nie będącego członkiem sojuszów to widzimy jak ten fakt jest celebrowany, gdyż oddala konieczność podejmowania działań i zobowiązań, mimo grozy całej sytuacji. A i działania wspierające są całkowicie podporządkowane temu stanowi rzeczy. 

Piszę to z myślą o mieszkańcach, tych potencjalnie utraconych ziem polskich...

Czy mają świadomość jak potwornie ich zdradzono? Tak, to fakt i dokonana rzeczywistość - zradzono Polaków i Polskę. Łudzenie się umocowaniem Polski w sojuszach, ustałoby z chwilą oddania terytorium. Zaraz znalazoby się mnóstwo pretekstów by usprawiedliwić brak działań i ich opóźnianie...

Miejmy świadomość, że pomimo swej pokraczności, kacapska machina polityczno-administracyjna jest nader sprawna. Z dniem pierwszym uruchomiono by proces wcielania utraconych przez Polskę terytoriów. Powstawały by spontaniczne komitety, powołano by administrację - w sporej części fikcyjne ale nie wykluczam, że znaleźliby się wolontariusze czujące 'słowiańską' jedność i by pokazać Amerykanom 'fucka'... 

Pewnie proklamowano by jakieś Mazurskie Republiki Ludowe czy Demokratyczną Republikę Mazowsza... Pewnie zaczęłyby się przygotowania do 'wolnych' wyborów. Zaczęłoby się wydawanie dokumentów tożsamości. Wiem, że może wydawać się to nie wiarygodne ale to dawałoby światu rękojmię do opóźniania jakiejkolwiek pomocy czy odsieczy.

Ten tekst zaczął powstawać już we wrześniu, tuż przed wyborami. Zastanawiałem się czy ujawnienie tych przerażających planów odniesie skutek, czy skłoni do choćby refleksji. Owszem, może to się wydawać niemożliwe ale czy można mieć tę pewność...? 

I oto dziś, a w zasadzie wczoraj koalicja rządząca, czyli koalicja "13 Grudnia" podniosła rękę na będące poza ich kontrolą media. W tej akcji dają się zauważyć elementy dobrego skoordynowania, czyli nie byłaby w stanie zorganizować tego ekipa od jakiegoś Kierwińskiego i jego trzody, gdyż nie są oni zdolni do wykonania jakiejkolwiek logicznie spójnej akcji. To zawodowi gęgacze i nic więcej. 

Zatem muszą to być służby, będące poza kontrolą państwa i to samo w sobie jest przerażające. Oczywiście traktowaliśmy opowiastki o silnych panach, z niedowierzaniem i niejako pół serio. Widocznie był to zabieg mający uśpić czujność, dając jednocześnie sygnał do niepokoju. Za bardzo wierzyliśmy, że mimo wszystko są jakieś względy, choćby na mityczną praworządność...

Niestety, rzeczywistość nas przerosła i przeraziła. Możemy się spodziewać dalszych kroków w sprawie KRS, NBP itd... Już wiemy jak to będzie. W mediach europejskich czy światowych idzie neutralny przekaz o: przywracaniu, o odpolitycznianiu i różne inne brednie. Nikt się nie przejął, nie przeraził czy zaniepokoił. Nie mówiąc o potępieniu...

Czyli, jeśli robią to służby poza kontrolą państwa to czynią to w oparciu o pomoc służb obcych. Wiemy o dawnych układach i ciemnych interesach polskich służb z FSB. Ten kierunek jest żywotnie zainteresowany szkodzeniu Polsce. Lecz dla równowagi i zabezpieczenia musi być też inna strona. Powiedzmy BND. 

Straszenie wojną ma istotne oddziaływanie na zachowania w takich państwach jak Polska. Od dwóch lat, żyjemy z pełną świadomością Polski będącej na liście Putina. Czy jest to możliwe? Owszem, bardzo. Lecz jest to dość niekomfortowa sytuacja dla Niemiec. Bo jak? Graniczyć z Rosją na Odrze? Przecież można zupełnie pokojowo się dogadać. Linia Wisły to bardzo sensowne i przetestowane rozwiązanie. Dlatego należy podjąć działania przygotowawcze. Dać Putinowi lub jego następcy pole manewru na wschodzie Polski. Jak pisałem wyżej, infiltrować polskie społeczeństwo, grając kartą pokojową. Po co przelewać krew? Znajdą się 'obrońcy' pokoju. A tym, którzy poczuliby się zaniepokojeni działaniami Rosji, Niemcy zapewnią 'pokój' na zachód od Wisły... 

Może to zbyt daleko idące uproszczenia. Być może, nie jestem prorokiem. Ale co wtedy, gdzie nie będą wydane rozkazy obrony Polski? Ot, będzie trochę zamieszania, szok i łzy. Trochę zdziwienia i nastąpi spokój. Polacy będą sobie mówić: "Przyjdzie przywyknąć..." Tak się kończy gdy oddaje się władzę nad sobą przecherom i zwyczajnym zaprzańcom...

Poczekajmy a zobaczmy jakie będą reakcje na nadchodzące wydarzenia... Osobiście oczekuję kilku niemrawych, kilkuset osobowych protestów i nikłym oddziaływaniu. Przykre ale uzasadnione oczekiwanie...


Comments

Popular posts from this blog

Tupolewy.

 Szukając w necie daje się odszukać sporo na informacji o wypadkach i katastrofach Tupolewów 154. Od razu zaznaczę, iż mam świadomość nieporównywalności zdarzeń o różnej dynamice. Niemniej niemalże zawsze daje odnaleźć bliższe lub dalsze odniesienia porównawcze. Dodatkowym punktem jest fakt, że w zdarzeniach, o których mowa brały udział maszyny typu B i jej warianty. Nie różnią się one znacząco od typu M, ale jeżeli dla dziewcząt Laska fakty nie mają znaczenia to co ma zrobić zwykły lajkonik, który w swym życiu wylatał zaledwie ca. 1000 godzin obserwując w trakcie lotu "pracę mechanizmów skrzydeł" jak powiedział klasyk... Zacznę od wypadków z udziałem maszyn w barwach linii lotniczych Kuby.14 września 1991 roku Tu154B CU-T1227, próbując kilku podejść z uwagi na złe warunki atmosferyczne, przy trzeciej i ostatniej próbie z uwagi na kończące się paliwo, przyziemił dopiero na ostatniej tercji pasa. Pomimo, że był 'na kursie' co potwierdził ILS to jednak zbyt wysoki pu...

Wykluwanie się gada...

Poniższy tekst powstał 24. lipca 2010 roku i został opublikowany na Forum Rebelya... O ile wówczas było to opisywanie zjawiska, które wydawało się tak odległe i nierealne to dziś chyba jesteśmy świadkami wyklucia się gada, który może nas pogrążyć na lata...

Brugia...

  To były tylko dwa dni, a jednak czuliśmy się, jakbyśmy przenieśli się w czasie. Brugia przywitała nas mgiełką poranka i ciszą brukowanych uliczek, które zdawały się szeptać historię każdego kamienia. Spacerując wzdłuż kanałów, mijaliśmy domy o schodkowych szczytach, jakby wyjęte z dawnych rycin — niektóre pochylone, jakby zmęczone wiekami, ale wciąż dumne i piękne. Zachwyt był niemal przytłaczający. Każdy zaułek, każda fasada, każdy mostek — wszystko zdawało się nietknięte przez czas. Wchodząc do kościołów, czuliśmy chłód kamienia i ciepło światła sączącego się przez witraże. W ciszy tych wnętrz można było niemal usłyszeć echo średniowiecznych modlitw... Wieczorem Brugia zamieniała się w baśń. Latarnie odbijały się w wodzie, a miasto szeptało nam do ucha, że nie trzeba się spieszyć... Był to któryś z kolei pobyt w Brugii, ale postanowiliśmy spędzić ten czas w zupełnie innym trybie. Na zupełnym luzie, bez spiny, bez zauważania tłumów, co jest trudne ale nie niem...