Skip to main content

Nord Stream czy tankowce?

Wczoraj w którymś z programów telewizyjnych obejrzałem usiłowania R. Petru bycia fachowcem od rynku paliw. W swoistym stylu wypowiadał szereg bzdur na temat LNG, przecząc faktom. Próbując wykpić metodę przewożenia skroplonego gazu tankowcami, przeciwstawiał je gazociągom. A, że gazociągi są rosyjskie to są najlepsze i na zawsze, Europa w tym Polska będzie skazana na gaz z Rosji. Taki był mniej więcej przekaz tego 'wywodu'.
Znany 'doktor ekonomii' jednak wykazał się poraz kolejny niewiedzą lub ociężałością umysłową - do wyboru...
Fakty są jednak inne. I to właśnie tankowce przystosowane do przewozu skroplonego gazu wydają się być przyszłością. Niestety, wiedzą to również na Kremlu i chcą wygrać dla siebie tę sytuację. Niewielu jest znany fakt pobicia rekordu, który padł w sierpniu tego roku. Cóż to za rekord?
Otóż, udało się pokonać trasę Arktyczną w czasie 19 dni, tankowcowi LNG - 'Christophe de Margerie'. Tankowiec ten, przewiózł gaz z norweskiego portu Hammerfest do południowokoreańskiego portu - Boryeang. Czas ten jest krótszy o 30% od normalnej drogi morskiej przez Kanał Sueski i dalej Malakkę do Korei. Oczywiście trasa arktyczna to trasa sezonowa, jak się można domyślać, ograniczona warunkami sezonu zimowego. Ruch na niej odbywa się dotąd przy użyciu lodołamaczy co generuje dodatkowe koszty, tak eksploatacyjne jak i niebotycznie wysokie koszty ubezpieczenia.


 Na czym zatem polega ta nowość?
Nowością jest to, że użyto nowej generacji tankowca LNG o wzmocnionym kadłubie, mogącego kruszyć lód o grubości do 2.1m. Dodatkowym istotnym czynnikiem jest niezaprzeczalny fakt zmian klimatycznych. Nie mylmy go z mitycznym 'globalnym ociepleniem'. W ten oto sposób, czas sezonu letniego trasy arktycznej, z czterech, wydłuża się do prawie sześciu miesięcy. Wiąże się to z postawieniem przez Moskwę na intensywną rozbudowę terminalu na Jamalu, budowę skarplarni gazu, rozbudowę infrastruktury m.in. lotniska i portu.
Tankowiec o długości 300 metrów, rozwijający prędkość do 14 węzłów, może przewozić ok. 172.600 m.sześć. gazu. Taka ilość to np. miesięczne zapotrzebowanie Szwecji.
Koreańska stocznia Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering (DSME), otrzymała od Rosji zamówienie na kolejne 14 tankowców. Koszt budowy jednostki to $320 mln. całość kontraktu opiewa na kwotę $5 mld.
Uruchomienie tak potężnej floty tankowców LNG, może ustawić Rosję w pozycji monopolisty.
Innym aspektem tej strategii, jest umniejszenie roli klasycznych gazociągów w tym kontrowersyjnych Nord Streamów, które mogą stac się niestrawnym klopsem w niemieckim gardle. W ten sposób Rosja podporządkuje sobie usłużnych jak dotąd Niemców...
Dzięki flocie LNG, Moskwa zapewnia sobie dużą mobilność, możliwość dostaw gazu do terminalów, bez gazociągowej infrastruktury, która wymaga nieustannego monitorowania i konserwacji. Ma to przełożenie na konkurencyjność rosyjskiej oferty.
Partnerem Rosji w tym przedsięwzięciu jest Francja i jej koncern Total. To właśnie imieniem prezesa Total, który zginął w dziwnych okolicznościach na moskiewskim lotnisku po rozmowach z Putinem, nazwano pierwszy z serii tankowców. De Margerie był wielkim orędownikiem współpracy z Moskwą i promotorem rosyjskiego gazu i spotkało go takie nieszczęście - pług śnieżny na pasie startowym...
Tak czy inaczej, propagandowy wydźwięk dziewiczego rejsu wzmacnia fakt, że to z norweskich pól, z norweskiego terminalu będącego pod francuskim zarządem, Moskwa przetransportowała gaz do Korei, o rzut beretem od USA.
Kolejny krok do którego przygotowuje się Kreml, ma związek z mającymi wejść w 2020 roku przepisami o redukcji emisji siarki z paliw floty morskiej do 0.5%. Sposobem na redukcję ma być 'bunkering' czyli bunkrowanie paliwa na morzu z tankowca do drugiej jednostki pływającej.
Jak widać, Kreml trzyma rękę na pulsie. Amerykanie bacznie obserwują to co przygotowują Rosjanie. Do tego dochodzi wciąż nierowiązany spór o eksploatację złóż w Arktyce czyli ogólnie ciepło jest Północy...
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Nie słyszę lamentu zielonych ekologów, że rosyjskie statki rozkurzą wody, faunę i florę Arktyki. Prawda, że dziwne...?
Więc, ucz się nowoczesny Rysiu, ucz!

http://www.popularmechanics.com/technology/infrastructure/news/a27933/russian-tanker-sets-arctic-speed-record/ http://sovcomflot.ru/en/press_office/news_articles/item91421.html
http://www.maritime-executive.com/article/russian-firm-looks-to-build-second-arctic-lng-plant
http://www.rcinet.ca/eye-on-the-arctic/2017/08/23/frances-total-will-play-crucial-role-in-arctic-russia-lng-project/

Comments

Popular posts from this blog

Tupolewy.

 Szukając w necie daje się odszukać sporo na informacji o wypadkach i katastrofach Tupolewów 154. Od razu zaznaczę, iż mam świadomość nieporównywalności zdarzeń o różnej dynamice. Niemniej niemalże zawsze daje odnaleźć bliższe lub dalsze odniesienia porównawcze. Dodatkowym punktem jest fakt, że w zdarzeniach, o których mowa brały udział maszyny typu B i jej warianty. Nie różnią się one znacząco od typu M, ale jeżeli dla dziewcząt Laska fakty nie mają znaczenia to co ma zrobić zwykły lajkonik, który w swym życiu wylatał zaledwie ca. 1000 godzin obserwując w trakcie lotu "pracę mechanizmów skrzydeł" jak powiedział klasyk... Zacznę od wypadków z udziałem maszyn w barwach linii lotniczych Kuby.14 września 1991 roku Tu154B CU-T1227, próbując kilku podejść z uwagi na złe warunki atmosferyczne, przy trzeciej i ostatniej próbie z uwagi na kończące się paliwo, przyziemił dopiero na ostatniej tercji pasa. Pomimo, że był 'na kursie' co potwierdził ILS to jednak zbyt wysoki pu...

Wykluwanie się gada...

Poniższy tekst powstał 24. lipca 2010 roku i został opublikowany na Forum Rebelya... O ile wówczas było to opisywanie zjawiska, które wydawało się tak odległe i nierealne to dziś chyba jesteśmy świadkami wyklucia się gada, który może nas pogrążyć na lata...

Brugia...

  To były tylko dwa dni, a jednak czuliśmy się, jakbyśmy przenieśli się w czasie. Brugia przywitała nas mgiełką poranka i ciszą brukowanych uliczek, które zdawały się szeptać historię każdego kamienia. Spacerując wzdłuż kanałów, mijaliśmy domy o schodkowych szczytach, jakby wyjęte z dawnych rycin — niektóre pochylone, jakby zmęczone wiekami, ale wciąż dumne i piękne. Zachwyt był niemal przytłaczający. Każdy zaułek, każda fasada, każdy mostek — wszystko zdawało się nietknięte przez czas. Wchodząc do kościołów, czuliśmy chłód kamienia i ciepło światła sączącego się przez witraże. W ciszy tych wnętrz można było niemal usłyszeć echo średniowiecznych modlitw... Wieczorem Brugia zamieniała się w baśń. Latarnie odbijały się w wodzie, a miasto szeptało nam do ucha, że nie trzeba się spieszyć... Był to któryś z kolei pobyt w Brugii, ale postanowiliśmy spędzić ten czas w zupełnie innym trybie. Na zupełnym luzie, bez spiny, bez zauważania tłumów, co jest trudne ale nie niem...