Order Świętego Stanisława mimo, że może kojarzyć się z zaszczytami dla Rzeczypospolitej to jednak tak na prawdę nim nie był.
Ustanowiony pośpiesznie przez króla Stanisława Poniatowskiego, co już samo w sobie może budzić wątpliwości o jego znaczeniu gdyż kojarzyć się może ze schyłkiem państwa.
Należy przyjąć, iż koniec Orderu nastąpił wraz z ostatnim rozbiorem Rzeczypospolitej.
W tej chwili dziejowej Order zaczął żyć własnym życiem z woli obcych mocarstw. Bo już w czasie powołania Księstwa Warszawskiego, Fryderyk August I, zdecydował o restytucji Orderu.
W bardzo krótkim czasie po utworzeniu Królestwa Polskiego, carowie z dynastii Romanowów ustanowili się wielkimi mistrzami orderu. Jak można się domyślać, Order służył do pozyskiwania przychylności i wierności Polaków dla nowej władzy. Niestety, tacy się znajdowali. Dzięki nazwie orderu dawało się chyba godzić tę 'polskość' wraz ze służbą obcym władcom. Order był instrumentem psucia patriotyzmu, wprowadzał w łagodny sposób dwoistość sumienia. Wiedzieli o tym Powstańcy Listopadowi, dla których ten order był synonimem zdrady i skundlenia.
Uchwałą Sejmu o detronizacji cara Mikołaja I, zakończono istnienie tego haniebnego symbolu kolaboracji.
Znamiennym jest fakt o niebagatelnym znaczeniu, że tegoż orderu nie restytuowano w II Rzeczypospolitej jako symbolu rusyfikacji.
Dość istotnym faktem jest, że w świadomości Rosjan order ten stanowił jakiś afrodyzjak chyba, gdyż książę Golicyn ustanowił ten order we Włoszech w latach 50 XX wieku i do końca lat 70, można było go nabyć za stosowną, aczkolwiek niemałą opłatą...
Jak więc zatem znalazł się ponownie w przestrzeni publicznej dzisiejszej Polski?
Satło się to za przyczyną dziwacznej postaci, jaką był Juliusz Nowina-Sokolnicki.
Dla jednych 'prezydent RP na uchodźctwie' co było fanaberią tego człowieka.
Ów Sokolnicki ustanowił Order własnym 'dekretem' w 1979 roku. Dziś w skutek róznych kolei zdarzeń, Order zanajduje się w rękach różnych, dziwnych samozwańczych arystokratów, książąt i prezydentów. Co jedynie może niepokoić to fakt, że do swych gier i zabaw używają wnętrz kościołów i prominentnych świątyń jako sztafażu przy biernej postawie hierarchów Kościoła, którzy dają się wciągać w tę mistyfikację.
Ustanowiony pośpiesznie przez króla Stanisława Poniatowskiego, co już samo w sobie może budzić wątpliwości o jego znaczeniu gdyż kojarzyć się może ze schyłkiem państwa.
Należy przyjąć, iż koniec Orderu nastąpił wraz z ostatnim rozbiorem Rzeczypospolitej.
W tej chwili dziejowej Order zaczął żyć własnym życiem z woli obcych mocarstw. Bo już w czasie powołania Księstwa Warszawskiego, Fryderyk August I, zdecydował o restytucji Orderu.
W bardzo krótkim czasie po utworzeniu Królestwa Polskiego, carowie z dynastii Romanowów ustanowili się wielkimi mistrzami orderu. Jak można się domyślać, Order służył do pozyskiwania przychylności i wierności Polaków dla nowej władzy. Niestety, tacy się znajdowali. Dzięki nazwie orderu dawało się chyba godzić tę 'polskość' wraz ze służbą obcym władcom. Order był instrumentem psucia patriotyzmu, wprowadzał w łagodny sposób dwoistość sumienia. Wiedzieli o tym Powstańcy Listopadowi, dla których ten order był synonimem zdrady i skundlenia.
Uchwałą Sejmu o detronizacji cara Mikołaja I, zakończono istnienie tego haniebnego symbolu kolaboracji.
Znamiennym jest fakt o niebagatelnym znaczeniu, że tegoż orderu nie restytuowano w II Rzeczypospolitej jako symbolu rusyfikacji.
Dość istotnym faktem jest, że w świadomości Rosjan order ten stanowił jakiś afrodyzjak chyba, gdyż książę Golicyn ustanowił ten order we Włoszech w latach 50 XX wieku i do końca lat 70, można było go nabyć za stosowną, aczkolwiek niemałą opłatą...
Jak więc zatem znalazł się ponownie w przestrzeni publicznej dzisiejszej Polski?
Satło się to za przyczyną dziwacznej postaci, jaką był Juliusz Nowina-Sokolnicki.
Dla jednych 'prezydent RP na uchodźctwie' co było fanaberią tego człowieka.
Ów Sokolnicki ustanowił Order własnym 'dekretem' w 1979 roku. Dziś w skutek róznych kolei zdarzeń, Order zanajduje się w rękach różnych, dziwnych samozwańczych arystokratów, książąt i prezydentów. Co jedynie może niepokoić to fakt, że do swych gier i zabaw używają wnętrz kościołów i prominentnych świątyń jako sztafażu przy biernej postawie hierarchów Kościoła, którzy dają się wciągać w tę mistyfikację.
Comments
Post a Comment